Dosyć szybko zakończyła się nasza przygoda w USA. Czy to czyjaś wina? W poniższym artykule postaram się rzucić odrobinę światła na całą akcję
Hamburger. Sami będziecie mogli ocenić, czy warto kogokolwiek obarczać odpowiedzialnością. Miłego!
Wszystko, cała akcja i planowanie rozpoczęły się od
pomyślnego odbicia Canada East Coast z rąk USA. Zaraz po tym wiedzieliśmy, że mocno kopnęliśmy amerykanów w dupę, jednak nikt z nas nie spodziewał się, że zapoczątkuje to łańcuch zdarzeń prowadzących do
bezpośredniego zagrożenia ich rdzennym regionom. Kluczowe jest to, że nie do końca prawidłowo myślący prezydent USA
praktycznie od ręki wypowiedział
wojnę Kanadzie. Co w tym złego? W tamtym momencie USA związane było sojuszem z krajem syropu klonowego (czy tam liścia), a ten miał pakty z prawie wszystkimi Państwami OGD. W efekcie
USA straciło praktycznie wszystkie istotne mpp pozbawiając się ochrony sojuszników lub narażając na utratę dużej ilości golda.
Warto też zauważyć, że akcja była zaplanowana na tyle dokładnie, że wspólny wjazd Litwy i Polski w rdzenne fast-foodów miał odbyć się
w ichniejsze święto dziękczynienia. Ale o tym później, trzymajmy się chronologii.
W tamtym momencie Litwa posiadała granicę z Alaską, przez co możliwe było
wywołanie wojny. Kiedy Litwa mogła już bić kotlety wołowe po kasku, my dopiero
przebijaliśmy się do granicy. Jasnym jest, że nasz atak na UK służył tylko i wyłącznie przetorowaniu się przez Ocean Atlantycki.
Jakby ktoś nie wierzył, z Europy są 4 drogi do USA – przez Hiszpanię, Irlandię albo Scotland
Pomimo przybierającej dziwnych rozmiarów kampanii Ukraińskiej i słowem setek powstań wywoływanych przez burgerów, wchodziliśmy w Zjednoczone Królestwo jak w jajecznicę na maśle (fu).
Setki powstań w Polsce
Mniej więcej w połowie drogi, Litwa
zdobyła Alaskę. Piękna sprawa – pierwszy raz na securze uległ rdzenny, amerykański region. Brawo! Chwała!
Nope. Powstanie wybuchło niemal natychmiastowo. I mimo, że
wyraźnie widać zwycięstwo SUP nie zawsze tak było.
Cofnijmy się do czasu przed wyłączeniem serwera. Alaska trwa, walka jest wyrównana. Tęgie głowy dowództwa SUP wysilają swoje matematyczne skille, aby wyliczyć optymalny czas zwycięstwa, nie dając Ameryce czasu podczas ich dnia. Wszystko cacy, ludzie uzbrojeni po zęby, gotowi do przebijania muru..
Barabuch, albo my byliśmy zbyt liczni, albo serwery za słabe. Praktycznie przed samym uderzeniem, bitwy po raz pierwszy zostały zamrożone.
Minęło dosłownie pół godziny i spotkaliśmy się z takim komunikatem:
Na dwie godziny przed DC została zablokowana możliwość bicia. Masę ludzi, w tym ja, straciliśmy dzienny dmg i exp.
Próby interwencji, marzenia o 10-minutowym okienku, odpalenie 10 minut przed DC – wszystko na nic:
Admin obwieszcza radośnie, że nie ma takiego bicia.
Najgorszym skutkiem tego cyrku było przesunięcie Alaski o dobre 2h, co skutkowało zamknięciem jej o 3:30 w nocy. Idealnie pod amerykanów. Na szybko opracowany plan był prosty – Europa wbija co ma przed 1:30, a potem swoje robi Korea. To było jedyne, co nam pozostało. Niestety, nie mam screenów, bo spałem, ale wiem, że tak czy inaczej dostaliśmy wpierdziel. W godzinach porannych, tuż przed wschodem słońca nad Nevadą,
w Dniu Dziękczynienia siadły serwery e-sim. Nie będę opisywał chaosu, bo każdy w tym uczestniczył. Dopiero po 30h wszystko wystartowało. Dostaliśmy też prezent – ostatni zapis bazy obejmował trwającą Alaskę, co prawda przy stanie 6:7 dla USA, ale jednak ciągle pozostawaliśmy w grze. Bitwy zostały przedłużone o 5h, Alaska w sumie trwała maksymalne 7, co poskutkowało czymś takim:
72 miliony wbite w 13 minut? Ryje banię!
Zakończenie bitwy to prawdziwy pokaz sił i honor wystawiony na próbę. Wygraliśmy!
W sumie zadaliśmy nieprawdopodobne ilości obrażeń..
..co przyniosło tragiczne skutki następnego dnia.
Byliśmy praktycznie wypstrykani . Tony broni, giftów i chleba zalegały w naszych magazynach i nie było dosłownie nikogo, kto mógłby walczyć. Dosłownie na styk przegraliśmy
siódmą oraz
jedenastą rundę. To przesądziło o odcięciu nas od granicy z USA.
Pamiątkowa fotka z pierwszej rundy w CEC. Przez ostatnie 10 minut na bitwę patrzyło kilkanaście osób i nikt nie uderzył! Nie znalazł się nikt na świecie, kto miałby chrapkę na Battle Hero za 155k. Masakra
Przyznam wam szczerze, bo po co mam ukrywać. Było kilka możliwości, które uchroniłyby nas przed porażką we Francji. Mogliśmy wystartować
powstanie w Rhone Alps. Mimo, że jest to region high, nie stoi na drodze do USA. Wróg nie pompowałby nas tam aż tak mocno, a nawet gdyby, to jego strata nie kosztowałaby nas wiele. Mogliście zauważyć, że w Northern France pokonały nas małe, niewiele znaczące kraje: Izrael, Brazylia (po ponad 3kk), Indie, Austria.. Dużo kasy zostawiła Grecja. Nikt mi nie wmówi, że wymazany naród żydowski ma dość złota, aby nas przycisnąć.
Jest niemal pewne, że amerykanie mieli komu dać sprzęt, który zalegał.
Czemu nie wystartowaliśmy? Stwierdziliśmy, że damy radę, jednak czas i tok wydarzeń pokazał co innego. Nie jest to jednak w moim mniemaniu największy błąd wczorajszego dnia (o ile w ogóle jest to błąd – może po prostu niewykorzystany pomysł). Wszystko miało prawo potoczyć się dobrze, jednak sojusznik, któremu gigantycznym nakładem pieniędzy i czasu pomogliśmy wybronić Alaskę zaprezentował szczyt niemyślenia. Mniej więcej w czasie, gdy o włos straciliśmy rundę, Litwini wesoło przebili mur o 2.5kk:
Jeden dzień bez Tony’ego (prezydent) i Scorpiona (coś jak nasz Xenos) i Litwa zalicza faila stulecia. Tony tłumaczył nam się, że pozwolił sobie na jeden dzień imprezy, jeden dzień odpoczynku od gry i spotkanie ze znajomymi z tego gorszego, prawdziwego świata i na Litwie nie znalazł się nikt, kto by ogarnął sytuację. Są ordy? Napierdalamy. Z jednej strony, nie można winić człowieka, że na jeden dzień wybrał życie realne, porzucając gierkę, ale z drugiej, żal, bo gdyby tylko miał kogoś myślącego w swoim sztabie, w czasie pisania tego arta tłuklibyśmy USA na 3 fronty.
Z tego miejsca, chciałbym również podnieść temat głównej idei wyznawanej przez naszego ulubionego opozycjonistę. Zacytuję:
Oddałby te rejony co posiadamy, wytoczył wojnę komuś równemu nam (a nie 10x słabszy jak to Xenos postąpił) i wtedy wszystko było by żywe.
Potem zastanowił bym się gdzie najlepiej uderzyć, żeby nie było łatwo i okupacja tego terenu była zasłużona, a nie zdobyta jak "wyrwać dziecku lizaka".
Podbijając Ukrainę, Niemcy, Francję, Szwajcarię kierowaliśmy się potrzebą surowców. To logiczne, że złupaliśmy sąsiadów, nieważne jak mocni, czy słabi są. Całkowite wymazanie, daje komfort, że uciemiężony naród nie ma możliwości zarabiania na ekonomii Państwa, podpisywania paktów i wypowiedzenia nam wojny. Co innego, jeśli niektóre regiony nam zawadzają. Mogę zapewnić, że nie trzymamy niczego bez powodu, a wojna z Ukrainą nie jest kopaniem dziecka. Wszystko ma swoje uzasadnienie, którym się z wami nie podzielę, ze względu na tajność tych informacji (pożywka dla hejterów, przybywaj, Inspired). Atak na UK, czyli przysłowiowe "wyrwanie dziecku lizaka", to przebicie się przez wyspy, do USA. Wyprodukowałem się na ten temat wyżej, po prostu nie dało się przefrunąć.
Wczorajszy dzień (91) pokazał, że okupacja i lanie "tych słabych" wcale nie jest takie, jak głosi Inspired. Za tymi wszystkim maleńkimi państewkami stoi jeden, wielki, silniejszy od nas rywal – Stany Zjednoczone. Tak, dobrze słyszeliście. Silniejszy. Nie, nie patrzcie teraz na ranking zadawanego dmg, to jest o kant dupy potłuc. Polska na chwilę obecną ma 3 poważne bojówki. Słowem trzy. Gloria Victis, w której zaczyna panować olbrzymi chaos i swawola, ciągle zbyt mały, acz groźny AGAT i delikatnie rozluźniona Vae Victis (spinam ich, bez obaw).
Jeśli chcemy być mocarstwem i zajmować należne nam miejsce, musimy zreorganizować nasze struktury militarne. Poza wymienionymi, w Polsce mamy ponadto może dwie bojówki, z których dofinansowanie biorą po trzy – cztery osoby. To jest co najmniej żałosne.
Apeluję! Zainteresujcie się! Dołączcie do grup bojowych, odwiedzajcie IRC, zadawajcie skoordynowany damage, a któregoś dnia skopiemy jeszcze amerykańskie tyłki!
To czas, żeby ogarnąć sprawy wewnętrzne, złapać was za tyłki i zmobilizować do aktywności. Musimy obudować kraj i razić nieprzyjaciela zza muru. Ktoś powie, że to nudne, na co ja mu po raz kolejny – inaczej nie na rady.
Widzę po ostatnim arcie, że wywiad się nie przyjął, więc porzucę tę formę i zostanę przy wydarzeniach militarnych. Votujcie, subujcie i przede wszystkim piszcie, co mogę poprawić, aby trzymać poziom.
A na koniec zdradzam tajemnicę mojego bogactwa.
pozdrawiam
damian004
Previous article:
Co w opozycji piszczy? Wywiad! (12 years ago)
Next article:
[PWL] Prezentacja wyborcza nowego prezesa! (12 years ago)